wtorek, 18 października 2011

TNA BOUND FOR GLORY 2011, czyli na wrestlingowym Olimpie

Już wszystko jasne. Poznaliśmy rozstrzygnięcia siódmej edycji Bound for Glory. Dixie Carter odzyskała kontrolę nad TNA. Kurt Angle w kontrowersyjnych okolicznościach obronił tytuł mistrzowski, a Velvet Sky została nową królową Knockouts division. To najważniejsze wieści z Philadelphii.


Zacznijmy analizę od faktów. Tylko 2,5 tys. fanów zapłaciło za transmisję PPV. Jeśli dopowiemy, że organizatorzy musieli mocno się postarać się, by zapełnić Liacouras Center to nie otrzymamy zbyt optymistycznego obrazu. A jednak wcale tak źle nie było - wręcz przeciwnie. Zupełnie przyzwoite widowisko z udziałem publiczności, która zna się na wrestlingu. Wbrew pozorom mimo, że gala odbywała się w Stanach Zjednoczonych, wcale nie jest to takie oczywiste. Popularne Philly to wyjątkowe miejsce na mapie amerykańskiego pro-wrestlingu. To właśnie w tym mieście sukcesy odnosiło ECW. Z tym większym aplauzem publika przyjęła pojedynki X Division, Full Metal Mayhem czy Philadelphia Falls Count Anywhere na Bound for Glory. A respekt (czy wręcz czasami wyraźnie słyszalny pop) w stosunku do takich wrestlerów jak Austin Aries, Rob Van Dam, Samoa Joe, Ric Flair czy Hulk Hogan świadczy o tym, że bez względu na storyline publiczność potrafiła docenić klasowych zawodników.

Gala zaczęła się od dwóch mocnych akcentów. Walki Aries vs. Kendrick oraz RVD vs. Lynn mogły się podobać nawet najbardziej wybrednym widzom. Nie liczę tutaj walki Meksykanów z Ink Inc. bo pojedynek miał miejsce jeszcze w czasie pre-show. Zresztą i to starcie było dosyć interesujące, zakończone zasłużoną wygraną Latynosów. Mexican America są bardzo potrzebni TNA i oby tylko "kreatywni" nie popełnili tego samego błędu, co z LAX. Warto odnotować, że Sarita po raz pierwszy od wielu miesięcy pokazała się bez maski, która zakrywała skutki częściowego paraliżu twarzy. Jak to zwykle bywa lepsze walki przeplatają się z gorszymi. Nie inaczej było podczas Bound For Glory, toteż o konfrontacji Crimson vs. Morgan vs. Joe czy o dziwo Styles vs. Daniels nie da się wiele dobrego powiedzieć.

Spełniły się moje przewidywania dotyczące Velvet Sky. Już wiele tygodni temu pisałem, że nadchodzi era Sky i tak też się stało na BFG. Velvet niedzielnego wieczora mogła się cieszyć z pierwszego swojego tytułu mistrzowskiego. Mimo, że ta 30-letnia wrestlerka od czterech lat budowała fundamenty pod dzisiejszy kształt Knockouts division, to dopiero wczoraj tak naprawdę została doceniona. Jak powiadają lepiej późno niż wcale. Miejmy nadzieję, że title run będzie adekwatny do wiana, jaki Velvet wniosła do TNA. Co do samego pojedynku, to był on o tyle ciekawy, że w ostatniej chwili sędziną została sama szefowa Knockouts - Karen Jarrett. Oczywiście splot różnych wydarzeń spowodował, że wbrew jej intencjom mistrzynią została Velvet, a wydatny udział w takim rozstrzygnięciu miała asystentka Karen - Traci Brooks.

Wielkiej niespodzianki nie było, jeśli chodzi o wynik starcia tytanów. Mam tu na myśli pojedynek Hogana ze Stingiem. Trzeba jednak przyznać, że "The Icon" nie miał łatwego zadania. Nie dość, że Hogan mógł liczyć na wsparcie "dirtiest player in the game", to jak by tego było mało, sędzią jego walki był syn Bischoffa, który jeszcze przed pierwszym gongiem został odpowiednio poinstruowany przez Erica. Choć chyba każdy fan TNA wiedział kto to jest Jackson James, to dopiero podczas tego PPV prawda oficjalnie wyszła na jaw. Jakby wbrew tym wszystkim przeciwnościom Sting poradził sobie z Hoganem. Ciekaw byłem jak się uda obu weteranom rozłożyć ten pojedynek w czasie - biorąc pod uwagę aktualną formę legend - przy jednoczesnym podtrzymaniu pewnego poziomu i zainteresowania publiczności. Muszę powiedzieć, że wyszło to nie najgorzej, mimo, że Hogan po ośmiu operacjach pleców nie jest w stanie poruszać się już tak dobrze. Oczywiście nieoceniona w takich momentach jest pomoc Flaira. Jak zwykle nie zawiódł. Przyglądając się tej walce, można było się poczuć jak na wrestlingowym Olimpie. W ringu starcie Hogan vs. Sting, a wokół ringu dwoi i troi się Ric Flair. Wielka trójka legend WCW znów razem w akcji. Może i po raz ostatni. Chociażby dla tego wiekopomnego pojedynku warto było zobaczyć Bound for Glory. Dziwne rzeczy natomiast zaczęły się dziać po ostatnim gongu. Członkowie Immortal wkroczyli na ring, by rozprawić się ze zwycięzcą. Z tarapatów wybawił Stinga ...Hogan, który nagle postanowił obrócić się przeciwko wszystkim swoim kompanom z frakcji "nieśmiertelnych" (nawet Bischoff'owi). Triumfująca Dixie Carter oklaskiwała nie tylko swojego "wybawiciela" Stinga, ale później również i Hogana, który przecież tak bardzo ją poniżył. Zadziwiający scenariusz creative teamu i przyznam dla mnie niezrozumiały. Zbytnio już nie psiocząc, trzeba dodać, że na BFG powrócił "Red and Yellow" Hulk Hogan. Czy to koniec Immortal? Zapewne tak.

Główne danie wieczoru to starcie Kurta Angle z Robertem Roode. Jak na obydwu wrestlerów przystało, była to przede wszystkim techniczna walka z nastawieniem na submission. Koniec końców wygrał mistrz olimpijski z Atlanty, który do tego pojedynku przystępował z kontuzją. Jednak okoliczności tego zwycięstwa są pozostają tajemnicze. że tylko wspomnę, iż Roode podczas przypięcia miał rękę poza strefą liczenia, zaś sam Kurt pomagał sobie linami. Po walce sędzia natychmiast poprosił o interwencję lekarza, który po chwili pojawił się, by pomóc Kurtowi. Nie brakuje głosów, że mógł to być klasyczny screw job. Jeszcze w ubiegłym tygodniu Roode miał wygrać tą walkę. Spokój Bobby'ego zmąciły nieco wypowiedzi Hogana, który publicznie stwierdził, że Kanadyjczyk nie jest jeszcze gotowy na bycie najlepszym. Mina Roberta po decyzji sędziego o zakończeniu pojedynku mówiła sama za siebie. Nie tak miało być. Czy Roode będzie mistrzem w najbliższym czasie trudno przewidzieć, jednak piękny sen o zdobyciu najcenniejszego tytułu w TNA na największej gali roku zakończył się pełnym zawodu wybudzeniem, z twarzą oblaną potem.     

Wyniki Bound for Glory 2011:

TNA Tag Team Championship: Mexican America (c) /w. Sarita & Rosita pokonali Ink Inc. /w. Toxine

TNA X Division Championship: Austin Aries (c) pokonał Brian Kendrick

Full Metal Mayhem: Rob Van Dam pokonał Jerry Lynn

Triple Threat Match: Crimson pokonał Samoa Joe & Matt Morgan

TNA Knockouts Championship with Karen Angle as special referee: Velvet Sky pokonała Madison Rayne & Mickie James & Winter (c) /w. Angelina Love

Philadelphia Falls Count Anywhere Match: Mr. Anderson pokonał Bully Ray

I Quit Match: AJ Styles pokonał Christopher Daniels

Battle for control of company: Sting pokonał Hulk Hogan /w. Ric Flair

TNA World Heavyweight Championship: Kurt Angle (c) pokonał Bobby Roode

p.

1 komentarz:

  1. Nie rozumiem dlaczego Angle wygrał skoro walczył z kontuzją i teraz będzie musiał odpoczywać kilka tygodni. Ogólnie BFG było całkiem dobre, choć jak na największą galę TNA to do WWE sporo im brakuje.

    OdpowiedzUsuń