
4 stycznia 2010 roku czeka nas bombowy poniedziałek. Czyżby marzenia tęskniących za Monday Night Wars mają się ziścić? W 2001 roku, kiedy WWE wykupiło WCW pisałem o śmierci wrestlingu. Z perspektywy czasu mogę się podpisać pod tym stwierdzeniem, gdyż produkt oferowany przez WWE z roku na roku stawał się co raz gorszy. Wszystko przez brak prawdziwej konkurencji, która by stymulowała postęp i rozwój. Teraz wraz z przyjściem Hogana do TNA i angażem Breta w WWE, pojawia się promyk nadziei na lepsze czasy dla miłośników wrestlingu.
Wszyscy zadają sobie pytanie jaka będzie rola Breta Harta w WWE? Pierwsze skojarzenia to Hart Dynasty i namaszczenie ich przez mentora, którym miałby być właśnie Bret - o czym pisałem kilka miesięcy temu. Z pewnością nie unikniemy konfrontacji Breta z Shawnem. Trudno jednoznacznie stwierdzić co się stanie, gdyż jak widzimy booking w WWE tworzy się ad hoc. Obawiam się jednak, że format WWE zmienił się na tyle, iż może być trudno odnaleźć się Bretowi w cartoonowskiej wersji wrestlingu, proponowanej przez McMahona. Podobnie rzecz by się miała, gdyby przyszło teraz zakontraktować Austina. Czy wyobrażacie sobie Austina, który mówi: Hey WWE Universe give me a hell yeah?? Które z tych dzieciaków wpatrzonych w Mysterio, Jeffa Hardy'ego, Cenę będzie rozumieć sens powrotu Breta? Ilu obecnych fanów wrestlingu pamięta wydarzenia z 1997 roku? Jedno jest pewne. Dla tych, którzy zakochali się we wrestlingu przed pamiętnym Montrealem powrót Breta Harta będzie prawdziwym prezentem pod choinkę.
p.
Nie umie się doczekać Hitmana. Oby tylko skrypt na RAW nie pisali na kolanie tuż przed eventem :)
OdpowiedzUsuń