wtorek, 28 czerwca 2011

Co się wydarzyło w Vegas?

Poniedziałkowe ruletkowe RAW zakończyło się sensacyjnym promo CM Punka. Sześciominutowe wystąpienie lidera New Nexus przejdzie do historii biznesu. Punk, który za trzy tygodnie opuszcza WWE postanowił zabrać głos na temat federacji Vince'a McMahona. Łamiący przyjęte kanony i zasady panujące w organizacji Punk, raz jeszcze udowodnił, że jest nietuzinkową postacią, która nie pozostanie obojętna na to, co dzieje się w sercu pro-wrestlingowego świata. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych obrazów ostatnich lat trzeba koniecznie zobaczyć. Co takiego wydarzyło się w Vegas?

Lider Nexus zdecydował się wziąć mikrofon do ręki zaraz po tym, jak partycypował w zwycięstwie R-Trutha nad Ceną, W swoim promo Punk wypowiada się bardzo krytycznie o Rock'u, Laurinitisie, a przede wszystkim o McMahonie i jego rodzinie. Przypomina wszystkim, że jest "człowiekiem Heymana", podobnie jak Brock Lesnar. Zapowiada, że mistrzostwo WWE, po które zamierza sięgnąć na Money in the Bank przywiezie ze sobą na występy w Ring of Honor czy New Japan Pro Wrestling. Pozdrawia Colt'a Cabanę na wizji. Jak na standardy WWE wydaje się to nie do pomyślenia, ale jednakowoż sprawia, że słowa Punka brzmią bardzo realnie i wiarygodnie. Już teraz toczą się dyskusje na ile to był skrypt, a na ile jego własne, prawdziwe poglądy. Osobiście uważam, że jedno i drugie. W WWE brakuje charyzmatycznych postaci, które mogłyby zaszokować i przyciągnąć zainteresowanie widzów. CM Punk ma to coś. Nie bez kozery był przywódcą najpierw Straight Edge Society, a teraz jest liderem New Nexus.


CM Punk nazywa siebie najlepszym wrestlerem. Warto dodać w tym miejscu, że Vince i spółka już jakiś czas temu kazali swoim pracownikom wymazać słowa: "wrestling" i "wrestler". "Best Wrestler" to moim zdaniem całe clue storyline'u z udziałem gwiazdy WWE. W ten sposób Punk próbuje odsłonić kulisy swojego odejścia. Obecnie w McMaholandzie nie liczy się bowiem kto jest najlepszy, lecz polityka i wchodzenie w tyłek szefowi. Lider Nexus mówi wyraźnie - jestem najlepszym wrestlerem na świecie. Między wierszami jednocześnie dopowiada, że nie uznaje siebie za "best entertainer" czy "best sports entertainer". Punk krytykuje również pomysł obsady w main evencie przyszłej Wrestlemanii Rocka. Uważa, że to on powinien być główną atrakcją największej gali federacji McMahona. Tymczasem jest inaczej. "Najlepszego wrestlera" nie tylko pomija się w promocji samego brandu. Nie ma go też w filmach, programach Fallona czy Conana i innych  - jak to ujął CM Punk - "śmieciowych" programach USA Network! Czy można jeszcze bardziej zdyskredytować WWE? 

WWE oficjalnie zawiesiło CM Punka. Ze strony internetowej organizacji zniknął już jego profil. To nie oznacza jednak, że nie zobaczymy już tego zawodnika w WWE. Zapewne to tylko storyline, który podgrzeje emocje przed galą w Chicago (rodzinne miasto Punka). Zresztą już tak się dzieje. Wystarczy prześledzić komentarze na Twiterze. Zdecydowana większość wrestlerów gratuluje Punkowi szczerego wyznania. Austin, w którego koszulce niespodziewanie wystąpił Punk stwierdził, że było to jedno z najlepszych promo, jakie kiedykolwiek widział. Colt Cabana nazywa wydarzenie z RAW najfajniejszą rzeczą we wrestlingu od 1998 roku. Całkiem trafnie skomentował wszystko MVP: "CM Punk miał swój Austin 3:16 moment". Chris Jericho pogratulował nie tylko Punkowi, ale również Vince'owi, za to że dokonali czegoś epokowego. I trudno się z tym nie zgodzić.

Cała ta historia z odejściem CM Punka łudząco przypomina mi schemat znany powszechnie jako "Montreal Screw Job". Intuicja podpowiada mi, że na MITB będziemy mieli do czynienia z czymś podobnym. W 1997 roku Vince za nic w świecie nie chciał dopuścić do przemycenia najważniejszego pasa federacji do konkurencji. Teraz może być podobnie. Vince zrobi wszystko, żeby zatrzymać pas w WWE. Punk będzie walczył u siebie w Chicago i niewykluczone, że pokona Cenę. Jednak Punk nie opuści areny z tytułem. McMahon może zmusić jednego z dwóch (lub w razie konieczności obu) triumfatorów pojedynków Money in the Bank do natychmiastowego wykorzystania walizki. Prawdopodobne? To jedna z wielu teorii.

Trzeba przyznać, że "CM Punk's leaving story" to fantastyczny pomysł writerów WWE i oczywiście samego Vince'a. Rzadko przychodzi mi chwalić ich pracę, ale tym razem wykonują świetną robotę. Odejście Punka jest praktycznie przesądzone, ale WWE postanowiło na tym zbić kapitał i dobrze. Myślę, że warto też przyjrzeć się z bliska temu, co dzieje się w tym roku w WWE. Nie ulega wątpliwości, że dochodzi do czegoś w rodzaju wtórnych wstrząsów sejsmicznych wewnątrz organizacji, wykrywalnych dla wiernych fanów WWE. Przypomnę tylko, że najpierw mieliśmy feud Cena vs. Rock, czyli pokolenie Cenation vs. fani ery Attitude. Później starcie Cena vs. R-Truth i dekonspiracja przez tego drugiego w karykaturalny sposób grupy docelowej marketingowców WWE. Ta grupa składa się w dużej mierze z "little Jimmy'ch". Teraz fundamenty WWE podkopuje CM Punk. To nie może być przypadek. Jaki ukryty cel mają w tym włodarze największej federacji wrestlingowej na świecie? Odpowiedź na to pytanie powinno przynieść drugie półrocze.

p.

1 komentarz:

  1. Artykuł godny tego aby go kilkakrotnie czytać.
    Daje dużo do myślenia i oczywiście wszyscy czekamy na dalszy rozwój wydarzeń w WWE.

    OdpowiedzUsuń