poniedziałek, 19 września 2011

WWE NIGHT OF CHAMPIONS 2011

Mark Henry nowym mistrzem świata, a John Cena nowym mistrzem WWE to najważniejsze wieści z gali Night of Champions. W szlagierowym main evencie minimalnie lepszym był Triple H. Tym samym The Game zachował posadę Chief Operating Officer i kontrolę nad biegiem spraw w WWE.


Jeszcze na początku roku jako sporą niespodziankę jawiłoby się nam zwycięstwo Marka Henry'ego nad Randy Ortonem w walce o World Heavyweight Championship. Zapewne nadal dla wielu triumf Marka w Buffalo jest sensacją. Jednak nic bardziej mylnego. Los Henry'ego diametralnie zmienił się po Wrestlemanii. W wyniku draftu został przeniesiony na Smackdown, a z face'a raz jeszcze uczyniono go mocnego heel'a. Raz jeszcze, bo już na przełomie 2005 i 2006 roku zastosowano manewr łudząco przypominający ten obecny. Wtedy Henry miał zatrzymać mistrza świata - Batistę, podobnie jak teraz kroczącego od zwycięstwa do zwycięstwa Ortona. W 2006 roku niewiele zabrakło mu do szczęścia i tytuł WHC sprzed nosa wygarnął mu Kurt Angle. W tym roku było inaczej. The World's Strongest Man w tle feudu Christian vs. Randy Orton systematycznie był przygotowywany do roli mistrza. Najpierw mocno poobijał Sheamusa, później "wyeliminował" na jakiś czas z akcji Kane'a i Big Show'a stając się najbardziej niebezpiecznym graczem niebieskiego rosteru. Na piątkowym Smackdown widzieliśmy jak z Henrym nie mogło sobie poradzić wielu wrestlerów próbujących go powstrzymać. To był finalny akt pompowania balonu pod tytułem Mark Henry. Na 48 godzin przed Night of Champions można było odnieść wrażenie, że Randy Orton stanie oko w oko z atletą nie do powstrzymania. Dlaczego Mark nagle tak awansował w hierarchii gwiazd WWE? Nie mam cienia wątpliwości, że jest to spłata długu wdzięczności wobec Henry'ego. Były sztangista od 15 lat nieprzerwanie związany jest z federacją McMahona. I jak na jego możliwości dorobek miał dość skromny, bo tylko raz był mistrzem ECW i raz był czempionem nieistniejącego już tytułu mistrza Europy. Analogicznie McMahon i spółka zachowali się w ubiegłym roku, kiedy obdarowali tym samym pasem Kane'a. Obaj należą do nielicznej już grupy wrestlerów w WWE tworzących podwaliny pod sukces tej organizacji. Title run Henry'ego zapewne nie potrwa długo, ale dobrze się stało, że praca Marka została doceniona. Nie wspomnę już o tym, że title run Ortona stawał się co raz bardziej nudny, nawet dla zwolenników talentu RKO.

Tego samego wieczoru poznaliśmy też nowego - starego mistrza WWE. John Cena bez większych problemów poradził sobie Alberto Del Rio. To była pierwsza obrona tytułu mistrzowskiego na PPV przez Meksykanina i od razu zakończona niepowodzeniem. W ten sposób Alberto podzielił los Sheamusa, któremu creative team również nie dał okazji do dłuższego prowadzenia swojego pierwszego title run'u. Cena już po raz dziesiąty mógł się cieszyć z wygrania WWE Championship. Powoli statystyki będą wysuwać Johna na czołowe miejsca w listach wszechczasów, jeśli chodzi o ilość zdobytych tytułów. Nadal interesującą i otwartą kwestią pozostaje pytanie: czy Cena będzie przystępować do starcia z Rockiem jako mistrz WWE? Wydaje mi się, że tak właśnie będzie.

Frustrację wśród zebranej w First Niagara Center publiczności wywołało zwycięstwo Kelly Kelly nad pochodzącą właśnie z Buffalo Beth Phoenix. Faworytka publiczności mimo, że przystępowała do walki jako heel mogła liczyć na doping. Niestety to nie wystarczyło, by pokonać Kelly. Wielka szkoda, że creative team promuje zawodniczkę, która w starciu z Beth wyglądała jak uczeń w konfrontacji z profesorem. Chociaż trzeba uczciwie dodać, że była to i tak jedna z lepszych walk obecnie panującej Divy. Phoenix wyglądała na bardzo niepocieszoną takim scenariuszem zdarzeń. Glamazon zasłużyła na triumf w jej rodzinnym mieście. Tym bardziej, że dla dobra storyline'u prowadzonego z jej udziałem i Natalyi wydawałoby się to wręcz konieczne.

Warto zwrócić uwagę na zwycięstwo Dolpha Zigglera. Myślę, że ludzie odpowiedzialni za długofalową politykę w WWE już torują mu drogę po większe laury niż US Championship. Już wcześniej m.in. w pojedynku z Ortonem pokazał, że potrafi stworzyć emocjonujące widowisko. Osobiście uważam, że Dolph nigdy nie przekroczy pewnego pułapu, a poprzeczka jego możliwości jest ustawiona niżej niż wspomnianych już Sheamusa i Del Rio. Trzeba się jednak liczyć z poważnym pushem dla Zigglera. Dolph wystrzeli! Jeśli nie w tym roku, to z pewnością w następnym.

I na koniec słów kilka o main evencie. Zgodnie z moimi przewidywaniami wzięli w nim udział również John Laurinaitis i Kevin Nash. Dodatkowo swoje "trzy grosze" wrzucili Miz i R-Truth. W sumie mieliśmy jeden wielki chaos. Miz i Killings rzucili się jednocześnie zarówno na Huntera, jak i Punka. Laurinaitis znów wysyłał smsy (chyba do Nasha) i nie był zainteresowany wygraną Triple H (przytrzymanie sędziego). Z kolei "Big Sexy" raz jeszcze pojawił się z niecka, by przeciwstawić się obydwojga bohaterom walki wieczoru:  Punkowi i Hunterowi. Ten drugi znalazł na niego receptę w postaci sladgehammer'a i to sprawiło, że ostatecznie mógł cieszyć się z pierwszej wygranej na ringu w 2011 roku. Niestety po gali wiemy o historii z COO mniej więcej tyle, ile przed galą. Już za dwa tygodnie kolejne PPV - Hell in a Cell. Należy się więc spodziewać, że będziemy świadkami rewanżów wielu pojedynków wczorajszej nocy.

Wyniki Night of Champions:

FATAL 4 WAY FOR WWE UNITED STATES CHAMPIONSHIP: Dolph Ziggler (c) /w. Vickie pokonał Jack Swagger, Alex Riley & John Morrison

WWE TAG TEAM CHAMPIONSHIP: Kofi Kingston & Evan Bourne (c) pokonali The Miz & R-Truth przez DQ

WWE DIVAS CHAMPIONSHIP: Kelly Kelly (c) /w. Eve pokonała Beth Phoenix /w. Natalya

WWE INTERCONTINENTAL CHAMPIONSHIP: Cody Rhodes (c) pokonał Ted DiBiase

WORLD HEAVYWEIGHT CHAMPIONSHIP: Mark Henry pokonał Randy Orton (c)

WWE CHAMPIONSHIP: John Cena pokonał Alberto Del Rio (c)

NO DQ MATCH: Triple H pokonał CM Punk

p.

2 komentarze:

  1. Co najmniej cztery z w/w zobaczymy na HIAC, szkoda Glamazon i Del Rio. Triple H jest już chyba trochę za stary. Podobała mi się jego walka z Undertakerem na Manii, ale ta na NOC była już dużo gorsza. Gratulacje dla MH. Ogólnie oceniam galę na 3+

    OdpowiedzUsuń
  2. No to Henry teraz rewanż z Ortonem a potem już chyba Sheamus

    OdpowiedzUsuń