niedziela, 1 stycznia 2012

POLISH HAMMERS 2011

Życząc wszystkim miłośnikom pro-wrestlingu niezapomnianych wrażeń w nowym 2012 roku (a będzie się dużo działo!), jednocześnie dziękuje tym, którzy wzięli udział w głosowaniu w plebiscycie POLISH HAMMERS 2011. Losy drugiej edycji są już rozstrzygnięte. Głosując w siedmiu kategoriach dokonaliście selekcji bohaterów ubiegłego roku na ringach WWE i TNA. Poniżej przedstawiam triumfatorów i rozkład głosów.






Słowo komentarza [Faworyt mógł być tylko jeden. Właściwie to obecny mistrz WWE wygrywa we wszystkich tego typu rankingach, w tym w renomowanym Pro Wrestling Illustrated (PWI). Może nieco dziwić brak głosów na Alberto Del Rio i Sheamusa. Szczególnie ten pierwszy to dla mnie taka "mocna dwójka" w tym rankingu. Na uwagę zasługuje wysokie czwarte miejsce Roberta Roode.]



Słowo komentarza [Kelly Kelly wygrywa po raz drugi z rzędu tą nagrodę. Na pewno więcej w 2011 roku za tym przemawiało. Tytuł Divas Champion i długie trwanie na pozycji liderki C43 RACE świadczą o tym, że był to dla niej bardzo udany rok. Najlepszy pojedynek z jej udziałem to chyba walka na Night of Champions z Beth Phoenix. Ciekawe tylko, czy najbliższy rok będzie jej ostatnim w WWE i podobnie jak Maryse odejdzie do innej sfery showbiznesu.]



Słowo komentarza [Mimo, że Miz największe sukcesy święci w indywidualnej rywalizacji, to jednak już po raz drugi dostaje nagrodę w tej kategorii. Nie ma więc wątpliwości, że doceniacie jego pracę w zespole. W końcu jego kariera wypłynęła na dobre dzięki współpracy z Morrisonem. W ubiegłym roku Miz triumfował wspólnie z Big Show'em, teraz z R-Truth'em. Choć zaryzykuję tezę, że to Ron Killings w dużej mierze "wyciągnął" od Was te głosy.]



Słowo komentarza [W ubiegłym roku nie mieliśmy debiutu, który zmieniłby wyraźnie krajobraz w WWE czy TNA. Być może tak by się stało, gdyby nie konieczność przerwania kariery przez Kharmę, kiedy ta dopiero co pojawiła się w WWE. Nie było więc precedensu, jak ten z 2009 roku, kiedy to Sheamus dość szybko wspiął się na szczyt i został mistrzem WWE. Waszym zdaniem najlepszym debiutantem był Sin Cara. Trzeba przyznać, że luchador wywołał wokół siebie sporo zamieszania i dyskusji. Niestety, więcej się o nim mówił w kontekście wydarzeń pozaringowych niż tych, które miały miejsce w kwadratowym pierścieniu. A jego przyszłość w WWE wciąż jest jedną wielką zagadką.]



Słowo komentarza [Wielu zawodników mogło zaliczyć ubiegły rok do udanych. Byli też tacy, którzy wykonali milowe kroki w swojej karierze. Na pewno jednym z nich był Zack Ryder. W pewnym momencie wydawało się już, że nie ma szans na sukces w WWE. A jednak - konsekwencja, upór, kreatywność i talent wydobyły go z powrotem na powierzchnię. Fenomen Rydera to dobry symptom. To jasny komunikat, że czasami nawet wbrew prowadzonej polityki w WWE można coś osiągnąć, bo koniec końców to publiczność decyduje, kogo chce oglądać. Z pewnością był to też ważny rok w karierze Cody Rhodes'a, Daniela Bryana, R-Truth'a i Dolph'a Zigglera, a także dla Jamesa Storma mimo, że jako jedyny nie dostał żadnego głosu.]



Słowo komentarza [Najbardziej wartościowa postać drugiego planu to Waszym zdaniem John Laurinaitis. Nieco zaskakujące rozstrzygnięcie, jak na tego strasznie nudnego, mało kreatywnego tymczasowego RAW GM wg. CM Punka. Poparcie, jakim się u Was cieszy może jednak nie wystarczyć, żeby dotrwać na swoim stanowisku do Wrestlemanii. Osobiście dużo lepiej oceniam robotę Michaela Cole'a, Karen Jarrett czy też J.B. i Taza z TNA.]


Słowo komentarza [Siódma kategoria to jest wyróżnienie in minus dla postaci, której kariera w 2011 roku potoczyła się niedobrym kierunku. Tutaj do końca walczyli o "zwycięstwo" Matt Hardy i John Morrison. Ten pierwszy na własne życzenie skomplikował sobie życie prywatne, co miało wpływ na jego losy zarówno w WWE, jak i TNA. Jego brat wcale nie był lepszy, a skandal na Victory Road niemal przekreślił jego karierę w TNA. Z kolei, John Morrison stał się ofiarą zakulisowych rozstrzygnięć. Obaj ex aequo stali się największymi przegranymi ubiegłego roku. Czy w 2012 roku powetują sobie niepowodzenia? W przypadku braci Hardych niczego nie można być pewnym, zaś Morrison kiedy się już wyleczy powinien znowu dać o sobie znać. Tym razem pozytywnie.]  

p.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz