poniedziałek, 11 czerwca 2012

SLAMMIVERSARY 2012, czyli 10 lat TNA!

Ubiegłej nocy w Arlington świętowaliśmy jubileuszowe 10 urodziny TNA. Ten niezwykły wieczór przyciągnął do College Park Center rekordową liczbę 5600 widzów (dotyczy tylko eventów w USA), oglądających z bliska poczynania w kwadratowym pierścieniu TNA.


Hulk Hogan zainaugurował Slammiversary PPV zapowiedzią, że kolejna dekada dla TNA i ich fanów będzie jeszcze lepsza. Póki co, mogliśmy nacieszyć się tym, co do tej pory udało się osiągnąć federacji Dixie Carter. Z pewnością jednym z największych powodów do dumy jest ich X Division. Nic więc dziwnego, że na początek wieczoru Hulkster zaserwował nam klasykę gatunku. W szranki stanęli Samoa Joe i Austin Aries. Tych dwóch niezwykle utalentowanych zawodników nie zawiodło oczekiwań. Broniący tytułu, Austin Aries okazał się minimalnie lepszy od Joe, ale obaj zebrali gromkie brawa od publiczności za tą walkę. Aries dzierży tytuł X Division już od 11 września, czyli od Bound for Glory. Wygląda na to, że zdominował swoją dywizję na tyle, że nie ma tam już nic więcej do zdobycia. Na PPV zasygnalizował zresztą, że jego celem będzie teraz wejście na najwyższą górę TNA. Na czwartkowym Impakcie, w kilka dni po Slammiversary Hogan przedstawił stosowną propozycję Ariesowi. Ten ma się zrzec pasa mistrza X Division na rzecz szansy walki o mistrzostwo TNA na Destination X. A Double jeszcze nie dał odpowiedzi, ale zapewne pójdzie na ten układ.

Po 470 dniach od debiutu w TNA, Crimson zaznał po raz pierwszy smaku porażki. Trzeba jednak powiedzieć, że Crimsona zgubiła pewność siebie. Ogłoszony przez niego Open Challenge stał się doskonałą okazją do powrotu James'a Storm'a, który był nieobecny od Lockdown, gdzie poniósł pechową porażkę z Robertem Roode. Cowboy dość szybko uporał się z Crimsonem, którego streak - trzeba przyznać - był w dużej mierze niezasłużony. Zresztą co dziwne, Crimson przez ten długi okres czasu znajdował się cały czas w mid cardzie i nie toczył praktycznie żadnych poważnych walk. A jego największym sukcesem jest zaledwie jeden krótki run z tytułem tag teamowym wraz z Morganem. Toteż nad jego pierwszą przegraną powinniśmy przejść jak najszybciej do porządku dziennego.

W przeciwieństwie do kosztownej porażki Gail Kim. Urzędująca do niedzieli mistrzyni dywizji Knockouts przegrała w starciu z Miss Tessmacher. W ten sposób zakończył się długi okres niepodzielnego panowania Gail, trwający od 13 listopada 2011 roku. Nowa mistrzyni na razie nie będzie musiała szykować się do rewanżu z Kim - tak zdecydowała rządząca obecnie dywizją kobiet - Brooke Hogan. Dla Tessmacher sukces jest tym większy, że po swój pierwszy tytuł sięgnęła w swoich rodzinny stronach. Musi jednak być przygotowana na to, że jej przygoda z pasem mistrzowskim nie potrwa tak długo, jak to było w przypadku jej poprzedniczki. Nie ma co ukrywać, że kariera Brooke Tessmacher dopiero raczkuje. Ale jak to mówią: jak spaść, to z wysokiego konia.    

Podczas Slammiversary, poznaliśmy także pierwszego w historii tej organizacji Hall of Famer'a. To szczególne wyróżnienie przypadło legendzie nie tylko TNA, ale także WCW i w ogóle profesjonalnego wrestlingu - Stingowi. The Icon został osobiście wprowadzony do Galerii Sław TNA przez Dixie Carter. Formalna uroczystość odbędzie się podczas październikowego Bound for Glory. Ciekawe, czy Sting będzie kiedyś pierwszym wrestlerem, który zostanie członkiem tego niezwykłego klubu w obydwu największych federacjach w Stanach Zjednoczonych. Moim zdaniem, jest to całkiem możliwe.


Sensacyjnym na pierwszy rzut oka wynikiem zakończył się pojedynek Bully Ray'a z bratem Abyss'a. Joseph Park zwycięstwo zawdzięcza jednak Abyss'owi, który nagle pojawił się, kiedy on zniknął pod ringiem i zaatakował Bully Ray'a. Oczywiście, wystarczyło to, by przyłożenie Josepha dało mu wygraną. Rzecz jasna storyline idzie nadal w kierunku rozdzielania postaci Josepha i Chrisa Parka, podczas gdy tak naprawdę jest to jedna i ta sama osoba. Ciekawe jest to, że na Slammiversary kamery nie uchwyciły Abyss'a z frontu. Trudno przewidzieć, jak zakończy się ta historia i czy w ogóle dojdzie do demaskacji Abyss'a. Wcale bowiem tak nie musi być. Może ten storyline jest jedynie okazją dla Monstera do popracowania jakiś czas bez maski. W końcu ten weteran, zasłużony dla TNA, przez lata jest dla wielu anonimowym wrestlerem.

Znów na bardzo wysokim poziomie stał pojedynek o mistrzostwo tag teamów. Kurt Angle i AJ Styles to klasa sama w sobie. Christopher Daniels i Kazarian to również nie żółtodzioby. Nie ustępowali im na krok, toteż cała czwórka stworzyła widowisko godne tego pięknego jubileuszu. W ostatnim czasie "dywizja par" przeżywała regres i nadal w nim trwa, mimo tego, że Kurt Angle i AJ Styles stoją teraz na jej czele. Trzeba jednak z całą mocą podkreślić, że team Styles - Angle został sformowany ad hoc. Zdobycie przez nich pasów mistrzowskich trzeba raczej postrzegać w kategoriach podziękowań za zasługi dla TNA.

Main event PPV to walka Roode vs. Sting. Pierwszy TNA Hall of Famer nie uwieńczył tego wyjątkowego dla niego wieczoru zdobyciem mistrzostwa federacji. Przeszkodziło mu w tym cwaniactwo mistrza, który w odpowiednim momencie uderzył go butelką. Naturalnie Bobby znany jest tego, że nie cofnie się przed niczym, żeby tylko zatrzymać pas. I niewykluczone, że uda mu się to aż do październikowego Bound for Glory. A Stinger? Raczej już go nie zobaczymy w roli tego, który wznosi pas mistrza TNA w geście triumfu. Następna dekada tej federacji będzie bowiem już należeć do innych wrestlerów. 
 

Wyniki SLAMMIVERSARY:

1. TNA X DIVISION CHAMPIONSHIP: Austin Aries (c) pokonał Samoa Joe



2. Hernandez pokonał Kid Kash



3. Garett Bischoff & Devon (TV Champ) pokonali Robbie E. & Robbie T.



4. TRIPLE THREAT #1 CONTENDER'S MATCH: Mr. Anderson pokonał Rob Van Dam & Jeff Hardy


 
5. OPEN CHALLENGE: James Storm pokonał Crimson



6. TNA KNOCKOUTS CHAMPIONSHIP: Miss Tessmacher pokonała Gail Kim (c)



7. NO DQ MATCH: Joseph Park pokonał Bully Ray



8. TNA WORLD TAG TEAM CHAMPIONSHIP: AJ Styles & Kurt Angle pokonali Christopher Daniels & Kazarian (c)



9. TNA WORLD HEAVYWEIGHT CHAMPIONSHIP: Bobby Roode (c) pokonał "The Icon" Sting



ptk.

1 komentarz:

  1. Nie ma gadania, Sting zasłużył na HOF. Założę się, że będzie też w WWE HOF.

    OdpowiedzUsuń