środa, 13 października 2010

TNA BOUND FOR GLORY 2010

No i wyjaśniło się. Po wielu miesiącach budowania napięcia z myślą o Bound for Glory, światło dzienne ujrzała tajemnica dotycząca ludzi, którzy mają przejąć władzę nad federacją Dixie Carter władzę.



Opadł kurz, emocje ucichły, a ekipa TNA opuściła już Ocean Center w Daytona Beach, więc przyszedł dobry czas, by na spokojnie przyjrzeć się temu, co wydarzyło się 10/10/10. Oczywiście, nie ma żadnych wątpliwości, że październikowa gala została podporządkowana li tylko kwestii "they". Rzecz jasna możemy powiedzieć, że jak zwykle Motor City Machine Gunns nie zawiedli i stoczyli bardzo dobry pojedynek z Generation Me. Możemy również pochwalić Abyssa i RVD za stoczenie ciekawej walki, do czego zresztą już nas przyzwyczaili. Wreszcie, możemy postawić plusa przy walce knockouts. Jednak, to wszystko było jedynie przygrywką do dania głównego, czyli main eventu. Właściwie całe PPV było jednym wielkim final countdown, co nie było chyba jednak najlepszym pomysłem.

Analizując największą galę roku TNA w aspekcie organizacyjnym, trzeba stwierdzić, że zabrakło w tym wszystkim czegoś nowego, odświeżającego wizerunek federacji. Co prawda, nie byliśmy skazani na Impact Zone, ale z pewnością BFG w Ocean Center nie był niczym przełomowym czy rewolucyjnym. Zostawiam tą kwestię, bo problem zasobności portfela nie jest łatwo przeskoczyć. Uwagę fanów TNA bez wątpienia skupił pojedynek Angle vs. Hardy vs. Anderson. Zanim do niego doszło, Brother Ray i Brother Devon ogłosili zakończenie  kariery tag teamowej. To koniec pewnej epoki, ale dla fanów Teamu 3D jest też dobra wiadomość. Otóż, będzie można zobaczyć ich jeszcze w akcji. Ich ostatnimi przeciwnikami będą Motor City Machine Gunns, którzy mają przejąć schedę po legendarnym i utytułowanym zespole. Czy Dudley Boyz przejdą na emeryturę z pasami na ramieniu, przekonamy się już niedługo.

Oceniając 3-way dance warto zaznaczyć, że sama walka była przyzwoita. Na płaszczyźnie emocjonalnej nie było już tak dobrze. Wiadomo było, że main event czysto się nie zakończy. W końcu pojawienie się Bischoffa oznaczało, że dobrnęliśmy do punktu kulminacyjnego. Bischoff i Hogan pomagają Jeff'owi w zdobyciu tytułu mistrzowskiego. Pojawią się Abyss i Jarrett i oto w ten sposób ukazują się nam "oni". Schemat, jaki już  przerabialiśmy wielokrotnie. Tylko aktorzy inni. Osobiście czułem się zawiedziony, chociaż to tylko początek i trzeba poczekać przynajmniej do Impactu. Wydaje się jednak, że można było spodziewać czegoś zupełnie nowego, żeby nie powiedzieć prekursorskiego. Tymczasem jedynym zaskoczeniem dla niektórych może być heel turn Jeffa Hardy'ego. Niemal pewnym było, że "they" to Abyss, Hogan i Bischoff. Do tej grupy dołączył obok "Creature of the Night", Jeff Jarrett. Czy to jest ten powiew zmian w TNA? Na dziś to dużo poniżej oczekiwań. Trzeba jednak pamiętać, że widzieliśmy zaledwie prolog całej fabuły. Z pełną oceną wstrzymam się więc na jakiś czas.

Wyniki Bound for Glory 2010

TNA TAG TEAM CHAMPIONSHIP
Motor City Machine Gunns (c) def. Generation Me












4-WAY FOR A TNA KNOCKOUTS CHAMPIONSHIP WITH SPECIAL REFEREE MICKIE JAMES
Tara def. Angelina Love (c), Velvet Sky & Madison Rayne












TAG TEAM MATCH
Ink Inc. def. Eric Young & Orlando Jordan












TNA X DIVISION CHAMPIONSHIP
Jay Lethal (c) def. Douglas Williams












MONSTER'S BALL MATCH
Rob Van Dam def. "The Monster" Abyss 












HANDICAP MATCH 
Sting, Kevin Nash & D'Angelo Dinero def. Jeff Jarrett & Samoa Joe












LETHAL LOCKDOWN MATCH
EV2.0 def. Fortune 












THREE-WAY MATCH FOR A NEW TNA WORLD HEAVYWEIGHT CHAMPION
Jeff Hardy def. Kurt Angle & Mr. Anderson












p.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz