niedziela, 12 sierpnia 2012

AW zwolniony!

To już koniec All World Promotion. W piątek Abraham Washington został zwolniony z WWE. Wszystko po kłosie jego niefortunnego żartu na RAW dotyczącego Kobe Bryant'a i politycznego wpisu na Twitterze.


Abraham Washington i jego podopieczni Titus O'Neil (po lewej) i Darren Young (po prawej)

O ile "sankcje" ze strony WWE po odbiegającym od standardów PG nawiązaniu do słynnego koszykarza można  zrozumieć, o tyle można długo zachodzić w głowę analizując jego wpis na Twiterze. Ale po kolei. Tarapaty Brian'a Jossie rozpoczęły się podczas RAW 1001 - 30 lipca br. Wtedy to AW towarzyszył Titusowi O'Neil podczas jego walki z Kofi Kingstonem. "Promotor", który cały czas poruszał się z włączonym mikrofonem rzucił w pewnym momencie porównanie: "Titus jest jak Kobe Bryant w hotelowym pokoju w Colorado. Jest nie do powstrzymania.". Było to nawiązanie do rzekomej napaści seksualnej słynnego koszykarza na 19-letnią pokojówkę, która zresztą później wycofała oskarżenia. Ten niezbyt smaczny żart spotkał się szybką reakcją. Jeszcze podczas samej walki za słowa Abrahama przepraszał Michael Cole, później sam prowokator za pośrednictwem Twittera, a żeby tego było mało WWE przeprosiło za słowa AW na stronie TMZ.com. Ale na tym kłopoty Jossie się nie skończyły.

W czwartek AW na swoim koncie (Twitter) dokonał następującego wpisu: "AW Promotion mówi głosujcie na Lindę McMahon! #VoteOrDie4Linda". Jak się okazało gorące słowa poparcia stały się ... przysłowiowym gwoździem do trumny dla Briana. Dla tych co jeszcze nie wiedzą przypomnę, że Linda McMahon (żona Vince'a) startuje w tegorocznych wyborach do Senatu. Co ciekawe, wszyscy pracownicy WWE dostali zakaz jakiegokolwiek wypowiadania się o Lindzie, jej karierze i polityce w ogóle. I nie ma znaczenia, czy to się dzieje w negatywnym czy pozytywnym kontekście - tak jak miało to miejsce w przypadku AW. Namawiający do głosowania na Lindę, Brian Jossie sarkastycznie spuentował tą anormalną sytuację w następujący sposób: "Naprawdę mam nadzieję, że Linda wygra te wybory. Inaczej cały ten Bull S**t pójdzie na marne". Nic dodać, nic ująć. No może jedynie tyle, że po tym incydencie i tak nie najlepsze morale w szatni WWE, jeszcze bardziej może się pogorszyć.

p.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz