poniedziałek, 11 maja 2009

Tag teamy do lamusa?

Rozgorzała dyskusja na temat znaczenia tag teamów w dzisiejszym wrestlingu, po tym jak Brother Ray na ostatniej tygodniówce TNA przyznał, że Jim Ross deprecjonuje ich wartość. I choć J.R. na swoim blogu podkreślił, że jest fanem dobrych tag teamów, to jednak w całym tym zamieszaniu warto pochylić się nad wyznaniem Raya.


Niewątpliwie WWE przeszło bardzo wiele zmian na przestrzeni ostatniej dekady. Rola tag teamów również uległa zmianie. Pamiętamy przecież świetne tag teamy spod jej marki takie jak: New Age Outlaws, APA, Hardy Boyz, Edge & Christian itd. Dzisiaj trudno byłoby nam tak dobrych teamów się doszukać. WWE na największej swojej gali - Wrestlemanii nie pokazuje w telewizji Tag Team Title Unification Match, ba na żadnym tegorocznym PPV nie oglądaliśmy jeszcze walk tag teamów! Dziś pasy (nie rozumiem dlaczego dwa a nie jeden) są w posiadaniu The Colons, ale jest to zasługą jedynie Carlito, bo chyba nikt nie ma złudzeń, że Primo jedzie na wózku, który ciągnie jego brat.

Ostatnio w WWE panuje moda na teamy ad hoc, czyli dwóch wrestlerów, którzy na krótką metę walczą z sobą, ot choćby jak CM Punk & Kofi Kingston. Niestety, nie ma to nic wspólnego z dobrym tag teamowym wrestlingiem, bo ma to z reguły pracować na jednoczesny push dla dwóch indywidualnych wrestlerów. Takie dwa w jednym. Nic więc dziwnego, że zdecydowano się na unifikacje pasów, gdyż tak naprawdę trzeba mocno wytężyć swój umysł, żeby dzisiaj odnaleźć choć kilka tag teamów w WWE. Zmierzch czy chwilowy kryzys? Wydaje się, że tag teamy w WWE czeka to samo co cruiserweight division, czyli marginalizacja. Czy to jest właściwa droga? Na pewno nie, bo przecież HBK rozpoczynał karierę w The Rockers, Bret Hart w Hart Foundation, a Booker T w Harlem Heat.

Zupełnie odwrotnie jest w TNA. Tam tag teamy nie tracą na znaczeniu. Dywizja ta składa się z bardzo dobrych zespołów takich jak: 3D, Beer Money, Motor City Machine Gunns czy LAX. Nie dość, że nie tracą oni swojego telewizyjnego spotu, to na ostatnim PPV Lockdown mieliśmy dwa mistrzowskie mecze tag teamów. W moim przekonaniu świetną robotę robią Beer Money i już niedługo staną się main eventerami, a Rob Roode zostanie mistrzem TNA. Tyle, że w tej młodej organizacji mamy do czynienia z old schoolowym podejściem do tag teamów. I choć można snuć przypuszczenia czy słowa Brother Raya pochodzą rzeczywiście od Jim Rossa, to jednak trudno im odmówić chociaż ziarnka prawdy.

p.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz