środa, 6 marca 2013

Rasslin' Focus: Wrestlemania XXIX - sukces czy porażka?

Poznaliśmy najważniejsze pojedynki tegorocznej Wrestlemanii. Cena vs. Rock, Undertaker vs. Punk, Triple H vs. Lesnar, Del Rio vs. Swagger. Wydawać by się mogło, że zaangażowanie takich gwiazd jak Rock, Undertaker, Triple H czy Brock Lesnar daje gwarancje świetnego show, tymczasem może okazać się, że Wrestlemania XXIX będzie dla wielu po prostu wielkim rozczarowaniem.



Nie ma żadnych wątpliwości, że w obecnej erze funkcjonowania WWE i w ogóle profesjonalnego wrestlingu jako takiego słowo 'porażka' stoi w kompletnej sprzeczności z terminem 'Wrestlemania'. To wielkie przedsięwzięcie z roku na rok generuje olbrzymie przychody i wpompowuje miliony dolarów w gospodarkę stanu, w którym odbywa się owo święto wrestlingu. To jest wydarzenie wybiegające daleko poza ramy zwykłej rywalizacji zapaśniczej. To jest ten moment, w którym wrestling jak nigdzie indziej idzie w parze z show biznesem. To właśnie wtedy wokół WWE skupia się cała rzesza celebrytów, ikon popkultury. Towarzyszy temu duże zainteresowanie mediów, które jeszcze raz udowodni nam, że Wrestlemania to nie jest wydarzenie niszowe. Na tej płaszczyźnie WM z całą pewnością odniesie sukces.

Entuzjazm zaczyna uciekać z tego pompowanego balonu, kiedy wymagający fan WWE przyjrzy się bookingowi na tę galę. Main event to powtórka z rozrywki, czyli starcie Rock vs. Cena. Redemption vs. Greatness to nie kładzie na kolana. O tym feudzie pisałem już przy okazji materiału na temat Elimination Chamber, więc nie będę dalej pastwił się nad tym pomysłem. Przez moment była szansa na to, że będzie triple threat match i CM Punk zostanie dokoptowany do walki o tytuł mistrza WWE, ale tak się nie stało. Szkoda, bo jeśli Once in a Lifetime było świetną okazją do skonfrontowania się "nowego ze starym" w oparciu o tabula rasa, o tyle tegoroczna konfrontacja to wielki ukłon w stronę tylko jednego z tych wielkich mistrzów - Johna Ceny. Oczywiście Rock przyjedzie na Wrestlemanię w glorii chwały, ale tak naprawdę nie będzie miał tam nic do ugrania. Ktoś powie, że na stole będzie pas mistrzowski, ale jednocześnie wszyscy wiemy, że w maju Rocka już w WWE nie zobaczymy, a to oznacza, że do tego czasu straci swój tytuł. Czy McMahon może pozwolić na to, żeby jego cudowne dziecko po raz drugi przegrało na Wrestlemanii z Rockiem, co tym samym definitywnie przypieczętuje triumf ikony Attitude Ery? Nie sądzę. Obecnie ten feud jest pozbawiony elementarnych ładunków emocjonalnych, co z pewnością uwidoczni i odbije się na kolejnych tygodniówkach, które nam pozostały do Wrestlemanii. Po co więc nam walka Cena vs. Rock II? Odpowiedź jest prosta. Chodzi o to, żeby odbudować Cenę.

Kolejne nieporozumienie to pojedynek nieśmiertelnego Undertakera z "Best in the World" CM Punkiem. Na pozór wydaję się, że to logiczne powiązanie. Mieniący się najlepszym wrestlerem na świecie będzie chciał dokonać tego, czego nie dokonał jeszcze nikt, czyli odebrać streak Undertakerowi. Któż inny mógłby podjąć się tego zadania? Problem w tym, że tego streaku nie da się już odebrać Takerowi. Nie sądzę, żeby ktokolwiek zdecydował się na to, żeby na ostatniej prostej Undertakera odebrać mu dziedzictwo jego wspaniałej, już ponad 20-letniej kariery. Konkluzja jest więc taka, że Punk jest skazany na pożarcie. Oczywiście jestem przekonany, że obaj zrobią fajną, żeby nie powiedzieć epicką walkę. Tylko, że rezultat końcowy może być tylko jeden. Spojrzenie na tą rywalizację mogłoby zmienić oświadczenie, że Taker stoczy swoją ostatnią walkę w karierze. To by pewnie nikogo nie zdziwiło, ale wtedy dobór przeciwnika byłby uzasadniony. Ostatnia góra - najlepszy na świecie. Pokonanie jej postawiłoby kropkę nad "i". Tyle, że na dziś na zakończenie kariery Undertakera jeszcze się nie zanosi. Możliwe, że wytrwa do WM30. Można żałować, że kreatywni nie wpadli na pomysł, żeby skonfrontować nieśmiertelnego z Shield. Wydaje się, że na takim pojedynku zyskałyby obie strony. Tak czy siak jestem pewny, że Taker uczyni z walki CM Punkiem piękną dedykację zmarłemu 5 marca Paul'owi Bearer'owi - temu z kim rozpoczął swoją drogę w WWE i tak wiele zawdzięcza.

Triple H kontra Brock Lesnar to trzeci z hitów tegorocznej Wrestlemanii. Wielki rewanż za Summerslam, czyli casus pojedynku Cena vs. Rock. To będzie prawdziwy brawl, bez fajerwerków. W moim przekonaniu Lesnar ma nikłe szanse na wygraną, skoro jego przeciwnik przegrał ostatnie dwie WM i w dodatku będzie miał po swojej stronie Vince'a. Dziś Triple H kojarzy się nam z oddanym pracownikiem McMaholandii, ale nie zapominajmy, że to jest przyszły hall of famer i ktoś o takim kalibrze, że nie może sobie pozwolić na notoryczne porażki podczas takich imprez jak Wrestlemania. Triple H zawsze będzie wymieniany wśród największych WWE. Brock Lesnar ma też swoją piękną kartę, ale to najemnik. To ktoś - kto nigdy nie będzie dla Vince'a i spółki kimś więcej niż tylko dobrym interesem. Niewykluczone więc, że Wrestlemania będzie okazją do tego, żeby gwiazda The Game znowu lśniała na wielkiej scenie, a potężny Brock? No cóż zawsze jest Extreme Rules, gdzie można wyrównać rachunki.

O World Heavyweight Championship powalczą w tym roku Alberto Del Rio i Jack Swagger. O dziwo, jak na razie, to właśnie ten pojedynek jest najlepiej poprowadzony. Zarówno ciekawy face turn Alberto, jak i mocny push Swaggera mają ręce i nogi. Co prawda, Jack ostatnio mocno sobie skomplikował życie incydentem z DUI, ale póki co, nic nie wskazuje na to, że zostanie wycofany z Wrestlemanii. Choć całkiem możliwe, że karą będzie porażka na MetLife Stadium. Co by nie powiedzieć, to jednak akurat w przypadku tego pojedynku, wynik jest tu sprawą całkowicie otwartą. To nie tylko efekt dobrego bookingu, ale także doboru do tego właściwych ludzi. W walce o tytuł tym razem nie ma Sheamusa, Ortona czy Big Showa. Można powiedzieć, że to takie nowe rozdanie, w którym najwięcej może mieć do powiedzenia ten trzeci - Dolph Ziggler. Nie wolno nam zapominać, że wciąż ma tą walizkę. Wrestlemania to dobry moment do zrobienia z niej spektakularnego użytku. Należy przyklasnąć kreatywnym, że w tle walki o cenny pas WHC jest całkiem interesująca historia, ilustrująca nastroje społeczeństwa w wielu krajach zachodnich w dobie kryzysu. Ksenofobiczne podejście Zeba Coltera i Jacka Swaggera kontra kosmopolityzm w najczystszej formie reprezentowany przez Alberto Del Rio. To jest storyline godny Wrestlemanii.

Trudno dziś przesądzać, czy Wrestlemania XXIX przypadnie do gustów fanów WWE. Z pewnością tym, którzy wybiorą się do New Jersey tak, ale czy postronnym i obiektywnym widzom to mam już większe wątpliwości. Z punktu widzenia podbudowy pod Wrestlemanię wygląda to gorzej niż w ubiegłym roku, choć zasoby ludzkie nie są wcale gorsze. Czas antenowy przeznaczony na Smackdown jest właściwie trwoniony, ale co gorsza niestety RAW traci na wartości w stosunku do ubiegłego roku. Choć do Wrestlemanii pozostało jeszcze miesiąc i wiele się może zdarzyć to jednak mam nieodparte wrażenie, że pierwsze dwa miesiące tego roku zostały przespane. Miejmy nadzieje, że pojawią się jakieś dodatkowe stypulacje, które dodadzą smaczku powyższym rywalizacjom i tym, które jeszcze znajdą się w menu tego największego spektaklu wrestlingowego na świecie.

p.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz